W czepku urodzone
czyli
wszystkiego najlepszego Kochani Rodzice!
Przeczytałam książkę, właściwie powinnam napisać prześmiałam książkę Doroty Gellner „Dziecko” z ilustracjami Kacpra Dudka (tekst i ilustracje tworzą perfekcyjną całość). Prześmiałam ją, śmiałam się (moja rodzinka również) podczytując, na głos, fragmenty „Dziecka”, łzy płynęły mi po policzkach (łzy radości, oczywiście). Już pierwsze zdanie wprowadza nas w odpowiedni nastrój: „Było sobie raz dziecko w czepku urodzone. Czepek był biały w kwiatki, a dziecko różowe i pełne wrzasku”.
Towarzyszymy tytułowemu dziecku przez różne etapy życia:
ząbkowanie „Gdy dostało od wróżki zęby, gryzło wszystko oprócz jedzenia. Najchętniej nianię oraz najbliższą rodzinę, chociaż dalszą także nie gardziło”,
przedszkole „ W przedszkolu dziecko postanowiło nabrać dobrych manier. Nie gryzło więc pani, tylko kolegów i koleżanki oraz wróżkę, która dorabiała sobie na pół etatu”,
szkołę „Dziecko rosło, aż wyrosło z przedszkola i już się w nim nie mieściło. Udało się więc do szkoły z plecami przystrojonymi tornistrem”.
Droga dziecka „przez szkołę” kończy się filozoficznym acz radosnym odkryciem „ że czasami i ono ma rację, bo idąc w tym samym kierunku co wszyscy, nigdy by się z nimi nie spotkało i samo musiałoby dojść do MATURY”.
Dedykuję tę książkę wszystkim rodzicom, zwłaszcza rodzicom dzieci „idących pod prąd”.
Drodzy Rodzice, wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka. Serdecznie polecam.
Elżbieta Malwina Kożurno
—————