Prawie całe życie bawię się lalkami. Poważnie i radośnie jak dziecko. Kiedyś wydawało mi się, że powinnam już być dorosła i skończyłam architekturę na politechnice, ale potem wróciłam do świata mojego dzieciństwa i jest mi w nim dobrze. Zapraszam Was do świata moich lalek.
Pytana jestem często, skąd mam tyle pomysłów. One rosną jak drzewo, z każdej lalki „wyrastają” następne projekty. To taki casting dla szmat – kawałek swetra wygląda jak kolczuga rycerza, zamek błyskawiczny ma zęby jak krokodyl, prute włóczki kręcą się jak loczki królewny. Dzieci potrzebują do zabawy w teatr postaci znanych z bajek – Czerwonego Kapturka, Baby Jagi, Pinokia, Kapitana Haka. Dorosłym towarzyszy Żyd Tułacz obok komputera albo rokokowy Książę w sypialni.
Odwiedziła kiedyś moją pracownię starsza pani. Była bardzo zakłopotana, kiedy dała się przyłapać na intymnej rozmowie z Pippi. Myślę, że wszyscy jesteśmy dziećmi, chociaż niektórzy z nas już od bardzo dawna.
Lubię siedzieć w kąciku za moimi pacynkami i patrzeć, jak przechodzący obok ludzie uśmiechają sie do nich. Widzę wtedy sens mojej pracy. Mam wrażenie, że świat dzięki nim staje się piękniejszy.
Hanna Kośmicka